poniedziałek, 30 września 2013

Katy Perry - Walking On Air

Musiałem :) 5 minut temu znalazłem to cudo!! Nigdy nie przepadałem za Katy, ale ta piosenka to mistrzostwo. Aż tyłek sam się rwie to tańca hahaha!! Posłuchajcie :


A co Wy o niej sądzicie??

Lucas.

Miasto jak ze snu?

W końcu! Po 5 latach moja skromna osoba zawitała ponownie do Warszawy.  Niestety wiązało się z nią kilka nieprzyjemnych sytuacji. Najgorszy był fakt, że musiałem wstać o... 2 (uwierzcie jest to dramat dla osoby, która śpi do 10). Ale dałem radę.Po 6 godzinnej podróży dotarłem na miejsce (zdecydowanie, kiedy Ryanair wprowadzi loty z Gdańska do stolicy będę korzystał z ich oferty).  Po odstawieniu siostry do akademika postanowiłem pozwiedzać miasto. Pierwsze ''zaliczyłem'' Łazienki. Szczerze? Oprócz oswojonych wiewiórek nie zrobiło nic na mnie wrażenia. Remonty, marudzące dzieciaki na  spacerkach z rodzicami i ta pogoda:/ Może moja opinia spowodowana jest najgorszą z możliwych pór roku. Cóż... ważne, że zdjęcie w ''rudzinką'' mam zrobione.




Następnie na mojej mapie zwiedzania  pojawiła się starówka! Pięknie! Masa ludzi, zgiełk, pośpiech! To jest to co kocham <3 hahahaha a zamek królewski i kolumna Zygmunta? Ładnie stoją :) Tak jak i Pałac Prezydencki :) zajebista chata. hahah. Zachwycałem się nimi będąc na 2wóch wycieczkach. Ile można podziwiać jeden zabytek, pomnik, budynek? Za to przechodząc uliczkami natrafiłem na restaurację ''U Fukiera''. Nie będę mówił co jadłem, ale chyba czas napisać petycję do Magdy Gessler i zbierać podpisy, aby otworzyła coś w Gdańsku. I o dziwo ceny nawet miłe dla portfela :)

Oczywiście po zjedzeniu kilku potraw zachciało mi się spać hahaha ! Kurwa, kocham spać! ( nawet teraz ziewam, ale ciiii ). Jednak został mi do zobaczenia Pałac Kultury i Nauki. Stoi... stoi w zajebistym miejscu. Coś podkusiło mnie, aby wjechać na to 30 piętro. Przeraziłem się jak zobaczyłem cene biletu. 18 zł??!! To chyba zart? Po to, żeby przejechać się windą, pochodzić w kółko, popatrzeć na ulice, jeszcze z tak małej wysokości? No ale pojechałem. A co mi tam :) Ładnie no! Nie zrobiło to na mnie wrażenia, ale chyba jestem zbyt wybredny, aby docenić piękno.





I na tym zakończyłem swoje zwiedzanie.

Zawsze marzyłem, aby zamieszkać w Warszawie. Uświadomiłem sobie jednak, że jest to miasto do którego chciałbym przyjeżdzać od czasu do czasu, aby zawsze robiło na mnie wrażenie. Nie tak jak Gdańsk, którym jeszcze 3 lata temu się zachwycałem, a dzisiaj jest dla mnie małą-wielką mieścinką. Na szczęście niedługo kolejne ''odwiedziny''. Tym razem z wybornym towarzystwem i z całkiem innym powodem przyjazdu.

Pozdrawiam, Lucas.

piątek, 27 września 2013

Justin Bieber style.

Hej. Na dzisiaj przygotowaliśmy kolaż z propozycja ubrania się w stylu Justina Biebera. Niestety z powodu braku czasu nie byliśmy w stanie zrobić więcej, ale oczekujcie ciekawego wpisu już dzisiaj wieczorem.
Buty - Zara
Spodnie - szafa.pl
Bluza - Local Heroes
Czapka - Fullcap.pl
Okulary - Ray-ban


Pozdrawiamy.

środa, 25 września 2013

Gdańsk --> Eindhoven

Każdy z nas pewnie myślał kiedyś jak to jest być ptakiem latającym nad głowami wszystkich, swawolnym, wolnym. Większość uważa, że jest to niemożliwe, a jednak... można wzbić się w powietrze! Samolot. Wynalazek ostatnich czasów, który całkowicie zdetronizował inne środki komunikacji. Nowoczesny, wygodny, szybki, czasami przerażający... uwielbiam, ubóstwiam, kocham. Postanowiłem więc podzielić się z Wami moim ostatnim lotem do Eindhoven (Holandia) liniami WizzAir.

Pozdróż zaczęła sie w Gdańsku. Na lotnisku, mimo wylotu o 14 z niewiadomych mi przyczyn pojawiłem się o 11:45. Tragedia... kompletnie nie wiedziałem co z soba zrobić. Jeden papieros, drugi, sklepik, toaleta, kolejny papieros. W końcu stwierdziłem, że lepiej posiedzieć przy oknie widokowym i popatrzeć na przylatujące i odlatujące samoloty. Postanowiłem więc udać sie do bramek, a do tego potrzebna jest karta pokładowa. Tak inteligentna osoba jak ja włożyła ją na sam spód torby. I tu już zaczęły się problemy. Jak niektórzy pewnie wiedzą linie lotnicze WizzAir wprowadziły 2 rodzaje bagażu podręcznego, mały o wymiarach zwykłej torby na ramię, i wiekszą rozmiarów małej walizki. Chcąc zaoszczędzić stwierdziłem, że zmieszczę się na prawie 2 tygodnie w mały bagażyk. Jakimś cudem udało się. Po 10 minutach przekopywania sie do karty, mogłem w końcu udać się do odprawy. Kolejka ogromna, a bramki z ok.10 tylko 2 otwarte. Tragedia, no ale cóż...Niestety, jeden krem poszedł do wyrzucenia. :( 110 ml. Ciężko było, ale musiałem pogodzić się z tą myślą. Bramka oczywiście nie zapikała, ale Pani celnik i tak obserwowała mnie cały czas, jakbym miał maczete przyczepiona do spodni. Może to przez mój zielony, żarówiasty sweter i czapkę z napisem ''Fuck It''? Nie wiem. W bagażu oczywiście znalazła sie zapalniczka i kolejne 5 min przeszukiwania. Horrible.  Udało się! Ufff... najgorsze za sobą, więc mogłem udać sie na piętro do poczekalni. Słońce oślepiało przez wielkie szyby, dzieci latały i zaczepiały... jezu czy nie można spokojnie posiedzieć? 1,5 godz było prawdziwą udręką, ale w końcu przez głośniki usłyszałem wywołanie do bramki nr. 13. Oczywiście musiałem znaleźć się na początku kolejki. Nienawidzę czekać, stać, nudzić się. Obawiałem się, że bagaż będzie za duży, ale nikt nie zwrócił mi uwagi, więc chyba było ok :) w końcu można było wsiąść do samolotu. Zająłem miejsce po prawej stronie, przy oknie nad skrzydłem (ponoć najbezpieczniejsze miejsce). Katastrofy w przestworzach oglądam nałogowo, więc każdy szczegół nie jest mi obcy. Start przebiegł pomyślnie, bezchmurne niebo pozwoliło oglądać piękną panoramę Gdańska, lecz tylko do czasu. 10 minut po starcie zaczęło się! Chmury zasłoniły cały widok, więc postanowiłem zdrzemnąć się chwilę. Obudziłem się przed samym lądowaniem, kiedy samolot zaczął trząść się w każdą stronę. Myślałem, że rozleci się na kawałki. Krzyk ludzi, płacz dzieci i mężczyzna, modlący się spowodoły, że osoba taka jak ja, która kocha latać zaczęła się trząść że strachu. Serce prawie wyleciało mi z kratki piersiowej. Tragedia... Na szczęście wylądowaliśmy z nieprzyjemnym hukiem. Holandia przywitała mnie prawdziwą jesienią. Deszcz, wiatr, 10 stopni...